Październik i listopad to nostalgiczne miesiące. Niestety zbyt często nastrój psują przeziębienie, katar, angina, grypa czy jedna z wielu innych niezbyt groźnych, ale jakże męczących dolegliwości. Dlaczego niemal wszystkie choroby upatrzyły sobie akurat tę porę roku?
Podstawowy powód szalejących jesienią infekcji to częste o tej porze roku wychłodzenie organizmu. Wychodzisz rano z domu i jest cieplutko. Wskakujesz więc w kusą spódniczkę i przewiewne wdzianko, biegniesz do pracy. Po kilku godzinach wychodzisz z biura i jesteś w innym klimacie. Deszcz, wiatr, przenikliwe zimno z pewnością dadzą ci się we znaki w powrotnej drodze do domu. Albo inaczej. Wychodzisz i jest zimno. Opatulasz się w zimową kurtkę. Wychodzisz z pracy, a tu… lato. Docierasz do domu spocona jak po przebiegnięciu maratonu. W obydwu przypadkach przeziębienie masz jak w banku. Przegrzanie i wychłodzenie organizmu jest bowiem podstawową przyczyną wszelkich typowo jesiennych infekcji i stanów grypowych. Nic równie skutecznie nie osłabi twojej odporności.
Co drobnoustroje zaatakują najpierw?
Najbardziej odpowiada im temperatura 33-34 st, C, czyli dokładnie taka, jaka panuje w twoich przewodach nosowych. Na domiar złego błona śluzowa nosa jest idealnym środowiskiem do ich rozwoju. Nie dziw się więc, że jesienią tak często chodzisz zakatarzona. Zadbaj o siebie przed zimą, bo jeśli do fatalnej aury dołożysz ogólne osłabienie i przemęczenie (twój organizm nie lubi zmniejszonej ilości światła i właśnie dość brutalnie pozbawiony został witamin ze świeżych warzyw i owoców), to katar błyskawicznie może przerodzić się w coś ostrzejszego i zdecydowanie bardziej męczącego.
Najczęstszą przyczyną jesiennych zakażeń są rinowirusy. Łapie je prawie 35 proc. przeziębionych. Kolejne miejsce w rankingu męczących drobnoustrojów zajmują koronawirusy -14 proc. chorób. Na dalszej pozycji jest wirus grypy – 9 proc. i paragrypy – niecałe 4 proc. Maksymalnie do 10 proc. chorób przeziębieniowych wywołują bakterie.