Zalecane jest obniżenie dotychczas stosowanej w Polsce normy z 1 g białka na 1 kg masy ciała do 0,8—0,5 g/kg. Podyktowane jest to wynikami badań, a nie jakimiś innymi względami np. ekonomicznymi. Określono również, że osobnicza zmienność w zapotrzebowaniu wynosi ok. 80 % i uwzględniono ją w tym zaleceniu. Normy przodujących pod względem rozwoju nauki o żywieniu człowieka krajów nie przewidują zwiększonego zapotrzebowania na białko przy wykonywaniu pracy fizycznej. Stwierdzono, że 11—12% udział w pokryciu zapotrzebowania energetycznego ustroju przez białka jest w większości przypadków w pełni zadowalający.
Do niedawna stanowisko żywieniowców i lekarzy w sprawie nadmiernego spożycia białka pochodzenia zwierzęcego było bardzo tolerancyjne. Dwu- a nawet trzykrotne przekroczenie normy było tolerowane i traktowane jako wyraz wzrostu zamożności społeczeństwa. Obecnie wiemy, że jest to podejście niesłuszne. Udowodniono, że aminokwasy wchłonięte z przewodu pokarmowego w nadmiarze w stosunku do potrzeb nie są magazynowane, lecz ulegają dość szybko rozpadowi, m.in. na substancje bardzo toksyczne dla organizmu. „Reszty azotowe” organizm stara się usunąć z moczem, a kwasy organiczne służą jako bezpośrednie źródło energii lub są inaczej wykorzystywane przez organizm bądź wydalane.
Wielu autorów wskazując na marnotrawstwo tak spożytkowanego białka, wykorzystywanego jako substrat energetyczny, podaje, że nadmiar dostarczonego białka, szczególnie zwierzęcego, stanowi groźne obciążenie metabolizmu związków azotowych (aminokwasów, puryn i in.) czego konsekwencje mogą być nieobojętne dla zdrowia ludzkiego.