„Nie lubię chodzić do moich teściów, ponieważ panuje tam bardzo napięta atmosfera. Gdy odwiedzałam ich jako dziewczyna ich syna, wydawało się, że wszystko jest w porządku. Ale kiedy na dobre weszłam do rodziny, przestali grać i dopiero wtedy okazało się, że stale „warczą” na siebie. Cały czas, bez względu na temat, mówią do siebie podniesionymi głosami. Okropnie mnie to męczy. Mąż uważa, że przesadzam i twierdzi, że teraz wszyscy są nerwowi, gdyż po prostu życie jest trudne. On też łatwo wpada w złość i z byle powodu wywołuje sprzeczki. Mówi, że mnie kocha, ale cały czas na mnie pokrzykuje! Czuję, że oddalam się od niego.”
Mąż w rodzinnym domu nauczył się, że jeżeli nie wyrazi swej prośby podniesionym głosem, nie zostanie wysłuchany. Pokrzykuje więc z nawyku. Oczywiście, nie usprawiedliwia to jego zachowania, a jedynie wyjaśnia, skąd się wzięło. Prawdopodobnie Pani mąż i teściowie traktują złość jako coś normalnego, więc oczekują od wszystkich członków rodziny takiego właśnie zachowania. Dla Pani natomiast złość jest problemem, a nie zwyczajnym sposobem komunikowania się. Pokrzykiwanie męża nie świadczy więc o tym, że Pani nie kocha. Warto o tym porozmawiać, chociaż obawiam się, że ciężko będzie mężowi odzwyczaić się od tego. Radzę jednak otwarcie powiedzieć, że obecna sytuacja jest dla Pani nie do zaakceptowania.